poniedziałek, 24 września 2018

Epilog


Zdawało się, że wyszli wprost ze ściany ognia.
Pnące się pod niebo płomienie nie robiły im najmniejszej krzywdy, a jedynie odbijały się w wypolerowanych klingach mieczy i czerwonych oczach.
Każdy z nich był przystojny na ten prawdziwie męski, pełen siły sposób.
Każdy był młody.
Każdy poruszał się z nieludzką gracją i precyzją.
Ubrani byli wszyscy tak samo – w długie czarne płaszcze, czarne bezrękawniki, czarne rękawice sięgające łokci, czarne spodnie i czarne wysokie buty.
Ich twarzy nie zakłócał żaden grymas niepokoju.
Pokryte kilkudniowym zarostem policzki zaczerwieniły się od żaru, lecz nie znaczyła ich nawet kropla potu.
Niezwyciężeni bracia.
Jak zawsze...
Na zawsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz