Zdawało się, że wyszli wprost ze
ściany ognia.
Pnące się pod niebo płomienie nie
robiły im najmniejszej krzywdy, a jedynie odbijały się w
wypolerowanych klingach mieczy i czerwonych oczach.
Każdy z nich był przystojny na ten
prawdziwie męski, pełen siły sposób.
Każdy był młody.
Każdy poruszał się z nieludzką
gracją i precyzją.
Ubrani byli wszyscy tak
samo – w długie czarne płaszcze, czarne bezrękawniki, czarne
rękawice sięgające łokci, czarne spodnie i czarne wysokie buty.
Ich twarzy nie zakłócał żaden
grymas niepokoju.
Pokryte kilkudniowym zarostem
policzki zaczerwieniły się od żaru, lecz nie znaczyła ich nawet
kropla potu.
Niezwyciężeni bracia.
Jak zawsze...
Na zawsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz