poniedziałek, 24 września 2018

Rozdział 10


Katherine

Unieś miecz wyżej. I nie śpij, cholera jasna! Stań prosto. Co to za zasłona, bo ja jej nie znam?! – krzyczał Jaromir, stojąc nad Kati.
Dziewczynka, z całych sił zaciskając zęby, wykonywała posłusznie wszystkie rozkazy złośliwego ponad ludzkie pojęcie trenera, lecz – jak widać – jego nie sposób było zadowolić. Za każdym razem, gdy już poprawiła pozycję, wytykał jej kolejny błąd.
Dobrze, to zrobimy teraz coś standardowego. Chodzimy sobie w pozycji, ja prowadzę i co jakiś czas wyprowadzam cięcia na twoją piątą, trzecią i czwartą. Pamiętasz te zasłony? – Nie czekając na odpowiedź, kontynuował: – Musisz stawiać te zasłony i odpowiadać, wymiana ciosów trwa, dopóki nie odskoczę i nie zacznę dalej chodzić. Jasne?
Ehe...
Odpowiada się pełnym zdaniem.
Ale...
Na ziemię, czterdzieści pompek, ale migiem!
Tak jest, mistrzu Jaromirze...!
A więc, jakieś pytania?
Co, jeśli pan mnie trafi?
Jak to co? Robisz pompki. W pełnym oporządzeniu.
Miała ochotę zawyć i schować głowę w pokrywający arenę piasek. Udało się jej jednak przemilczeć. Przystąpiła do ćwiczenia.
Cios Jaromira był szybki jak błyskawica – dostała w łokieć. Zawyła i wypuściła miecz ze zdrętwiałej ręki.
Co to miało być?! – ryknął nauczyciel.
Pan jest dla mnie za szybki! – zaprotestowała, masując obolałe miejsce. Już widziała formującą się pod nałokietnikiem czerwoną pręgę, zwiastującą ogromnego siniaka.
To ty jesteś za wolna! Na ziemię!
I za nic nie zrobię czterdziestu pompek, nawet jakbym nie miała hełmu i kolczugi...
Jaromir już miał odparować złośliwemu dzieciakowi, ale powstrzymał się w ostatnim momencie. Czasami zapominał, że Kati od kilku dni była pozbawiona siły i szybkości wyverna. Prawie poczuł się winny przez to, że od początku treningu atakuje zwykłe ludzkie dziecko z wyvernią siłą i szybkością i ma pretensje o opóźnione zasłony... Ale tylko prawie to poczuł.
No to dziesięć pompek. I sześć przysiadów.
Przez chwilę pożałował, że dał dziewczynce broń do ręki – wyglądała, jakby chciała go zamordować.

***

Katherine ziewnęła rozdzierająco. Po morderczym treningu z Jaromirem bolało ją kompletnie wszystko. Czuła się wyczerpana zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Ignorowanie utyskiwań trenera pochłaniało mnóstwo energii.
Skup się – warknął Ryjisjaveeik, pukając palcem w stronę otwartej księgi. Ze starego, pożółkłego papieru wzniosły się kłęby kurzu.
Dziewczynka niechętnie zerknęła na ręcznie wykonaną szczegółową rycinę. Przedstawiała ona długiego czarnego węża o kociej głowie i dwóch kocich łapach. Ziewnęła jeszcze raz.
Tatzelwurm. Inaczej Stollenwurm. Potrafią poruszać się z niesamowitą szybkością, w świecie ludzi występują w Alpach Fryburskich, Lechtalskich, Bawarskich i Salzburskich. Nie atakują ludzi, ale lubią mocno przetrzebić stada wypasanych w tamtych okolicach owiec.
Dobrze. Tylwyth Teg.
Elfy walijskie. Nazwa oznacza „piękny ludek”. Można je spotkać przy jeziorach lub rzekach, we wnętrzach gór. Na kobiety mówi się Y Mamau. Lubią uprzykrzać ludziom życie kradnąc konie i bydło, podmieniając dzieci w kołyskach, gubiąc wędrowców w nocy lub we mgle, podstawiając nogi pijakom. Uwielbiają interesy, więc często pokazują się na targach. Pieniądze, którymi płacą, zmieniają się na następny dzień w suche liście. W rzeczywistości nie różnią się niczym od zwyczajnych elfów, zamieszkujących Drugi Świat.
Jednorożec.
Unicornus – biały, biały z czerwoną grzywą i ogonem lub zupełnie czarny mięsożerny koń z rogiem wyrastającym z czoła. Jest większy, szybszy i silniejszy od zwykłych koni. Mit, jakoby miałyby być płochliwe, jest fikcją, tak samo jak obiekcja, że podchodzą jedynie do dziewic. W Drugim Świecie używa się ich jako wierzchowców bojowych. W niektórych rejonach są też zwierzyną łowną – ich rogi wykrywają trucizny i pomagają zwalczać ich działanie, służą do produkcji wielu medykamentów i eliksirów. Karbunkuł, rubin formujący się z zakrzepłej krwi u podstawy rogu w czaszce jednorożca, jest antidotum na wszystkie dolegliwości, daje praktycznie rzecz biorąc nieśmiertelność. Wątroba utarta z żółtkami jaj leczy trąd, pas ze skóry chroni od zarazy, a buty od chorób stawów, kopyta mają mniej więcej te same właściwości, co rogi.
Ryjisjaveeik przewrócił kilka kartek i znów wskazał na rysunek.
Goblin. Jeden z najzłośliwszych stworów – straszy hałasem, zsyła złe sny. W Normandii nadal straszy się dzieci słowami: „le goubelin vous emortera”. Więcej nie pamiętam.
Smok.
Smokon też?
Nie. Smok. Rodzaje na przykład.
Smoki europejskie i amerykańskie mają długie szyje i ogony, kolce na pyskach i grzbiecie, wielkie skrzydła, kocie oczy, ostre szpony, smukłą sylwetkę i cztery pięciopalczaste łapy. Wszystkie zieją ogniem i potrafią doskonale manipulować ludźmi. Są niezwykle inteligentne – większość mówi telepatycznie we wszystkich językach. Rosną przez całe życie. Potrafią żyć przez wiele tysięcy lat – istnieją jeszcze takie, które pamiętają pierwszą wojnę z wyvernami. Nie wszystkie tworzą wraz ze śmiercią smokona, ale zdecydowana większość się tego podejmuje, w końcu to lepsze rozwiązanie, niż zniknięcie i zapomnienie. Większość może kontrolować żywioły i przedmioty. Najpotężniejsze smoki podczas Wielkiej Wojny to: Mardram – władca; Rea – najstarszy i największy smok w historii; Riesel – sprawujący władzę nad wodą i lodem; Rhein – pan umarłych i Dieshol – jednooki, niepohamowany w gniewie. Każdemu z nich wybudowano w Drugim Świecie świątynię, lecz dostać się do nich jest niemożliwością, tak potężne zaklęcia je chronią. Wbrew temu, co wszyscy myślą, smoki nie mają rozwidlonych języków.
A smoki chińskie i wschodnie?
Smoki Chin, Japonii i Korei różnią się liczbą palców – chińskie smoki cesarskie są pięciopalczaste, koreańskie czteropalczaste, a japońskie tylko trójpalczaste. Smoki wschodnie są długie, posiadają bujne kolorowe grzywy i rozwidlone rogi, większość nie ma skrzydeł i z reguły nie tworzą smokonów. Istnieje dziewięć ich rodzajów: Tianlong – smoki niebiańskie; Shenlong – smoki duchowe, rządzące deszczem i wiatrem; Fucanlong – smoki podziemne; Dilong – ziemskie; Yinglong – jedyny skrzydlaty rodzaj, służące cesarzom; Panlong – wodne; Quinlong – rogate i Huanglong – smoki mądrości, to one nauczyły ludzi pisać. Ponadto są jeszcze cztery smoki królewskie.
Może być. Krasnolud, nazwy.
Z greki – nanus, we Francji przekształcona w nain. W Hiszpanii nazywany duende. Przez Słowian nazywany domownikiem, domowojem lub domowym. U germanów, jeśli zamieszkuje góry, zwany Zwergiem, stąd poprzez duergar, duerg powstało angielskie dwarf. Jeśli siedział w lesie, używa się nazwy Schrettel albo Schratt – stąd czeski skret.
Pomocnicy Leszych.
Auk – duch echa, Puszczewik – żyjący w głębi lasu, Mochowik, Ługowoj, Polewoj, Cwietycz, Grybicz, Pczelicz i Jagodnicz – jąkała się na obco brzmiących nazwach.
Lindwurm.
Dwunogi smok bez skrzydeł. Człon wurm oznacza w gockim węża lub smoka, tak samo jak nordycki Orm.
Różnica między łuskami smoków a wyvernów.
Smocze łuski są zaokrąglone, przy krawędziach błyszczące, a w środku matowe, przybierające wszelkie możliwe kolory, nawet pręgowane. Wyvernie są ostro zakończone, dłuższe, trochę przypominające pióra, matowe i tylko w pięciu kolorach: czarnym, brązowym, zielonym, złotym i białym – co jest wielką rzadkością i występuje jedynie u chorych na albinizm. Ale istnieje.
Wyjątki?
Wyvern złoty, który łuski ma szorstkie w dotyku, lecz lśniące, jak obsypane pyłem, i wyvern brązowy, który ma na brzuchu łuski białe.
Smocze i wyvernie oczy.
Oczy smoka wyglądają jak kocie, z tą różnicą, że mogą mieć wszystkie kolory oprócz czerwieni. Wyvernie są czerwone, zbliżone do ludzkich, z wyraźnymi białkami i okrągłą źrenicą.
Co smok symbolizuje w alchemii?
Materia prima, pierwotna, nieprzetransmutowana energia lub metal.
Dobrze. – Wyvern złożył bestiariusz – gigantyczne, mogące posłużyć wręcz jako broń tomiszcze – i wręczył je uczennicy.
Ale jak to? – nie zrozumiała.
Przeczytaj do poduszki. Jutro masz umieć na pamięć.
Ale to ma kilka tysięcy stron!
Dokładnie sześć tysięcy czterysta dwadzieścia osiem. Ale jest dużo rysunków. Na dzisiaj jesteś wolna.
Ale przecież...
Ryjisjaveeik obrócił się z dobrotliwym uśmiechem.
Tak? Przecież co?
Przecież niewiele informacji z tej książki jest prawdziwych, większość to tylko bajki...
O, właśnie! – zakrzyknął uradowany wyvern. – W takim razie oddzielisz jeszcze istoty prawdziwe od mitycznych. Miłej nocy życzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz