poniedziałek, 24 września 2018

Rozdział 14


Katherine

Od razu, gdy zobaczyła odrobinę sadystyczny uśmiech na twarzy Jaromira, wiedziała, że czeka ją coś nowego. Ponadto na drugim końcu zbudowanej w jaskini wysypanej piaskiem areny ustawiono dużą okrągłą tarczę.
Mam dla ciebie niespodziankę. – Wyvern rozpakował skórzany worek, który przyniósł ze sobą. W środku krył się wielki, prosty łuk angielski. – To dla ciebie. – Wręczył go dziewczynce.
Łuk?
Nie da się ukryć. Jak już pewnie wiesz, wyverny mają coś w stylu własnych nauk wyzwolonych, lecz są nimi miecz, sztylet, tak zwana szabla wyvernia, którą zaraz ci pokażę, i łuk właśnie.
Czy wyverny nie preferują przypadkiem kuszy?
Widzę, że słuchałaś jednak Ryjiva. Owszem, wolimy kusze, ale ty ze swoją mikrą wagą i chwilowo niezbyt dużą siłą nie dałabyś rady takowej naciągnąć. Normalny łuk też sprawiłby problem.
Normalny... to znaczy?
Twój ma na przykład siłę naciągu około piętnastu-dwudziestu kilogramów, mój już ponad dziewięćdziesiąt. Zobacz sobie. Naciągnij każdy po kolei.
Dziewczynka wzięła w dłoń swój nowy łuk. Założyła strzałę na cięciwę, spojrzała w kierunku tarczy, oceniając odległość. Od zawsze interesowała się tą bronią, technikę miała więc opanowaną. Niestety gorzej było z celnością. Naciągnęła – zdziwiła się, że sprawiło jej to trochę trudu, ręka trzęsła się, buntując przed dłuższym trzymaniem cięciwy. Wreszcie puściła; strzała przeleciała obok tarczy i zniknęła w mroku. Gdzieś z trybun rozległ się głośny rechot. Jaromir zmiażdżył wzrokiem siedzącego tam Odyna i zaprosił go gestem na arenę. Przedwieczny szybko wstał i czym prędzej uciekł z sali, prawie zrzucając siedzące mu na ramionach kruki.
Wyrobisz się – zwrócił się do uczennicy, zakładając ramiona na piersi.
Z pewnością najdziwniejszym, co ją do tej pory spotkało, były słowa, które można uznać za pocieszenie, padające z ust nauczyciela.
Chwyciła teraz łuk Jaromira. Był odrobinę cięższy, wykonany z ciemniejszego drewna, nosił wiele śladów długotrwałego użytku, lecz cięciwa była nowa. Założyła strzałę, znowu przybrała pozycję. Uniosła prawą dłoń, trzymającą łęczysko, i... na tym się skończyło. Zupełnie jakby siłowała się z kamieniem. Jęknęła z wysiłku, lecz cięciwa nawet nie drgnęła. Odłożyła broń, spodziewając się usłyszeć z ust mistrza coś w stylu „jesteś słaba”. On jednak bez słowa podniósł łuk, bez żadnego wysiłku naciągnął i wystrzelił, na oko wcale nie celując. Strzała wbiła się w środek tarczy, grzęznąc w niej po lotki.
A teraz jeszcze jedno. Szabla wyvernia. – Znowu sięgnął do worka.
Przyrząd, jaki wyjął, przypominał odrobinę jednosieczny tasak i krzywą szablę husarską. Miał jednoręczną rękojeść z finezyjnie wygiętym jelcem, tworzącym osłonę dla palców, a lekko zakrzywione ostrze, płynnie i dyskretnie rozszerzające się ku końcowi, było nieco krótsze od klingi szabli. Hakowato wygięta głowica wyglądała jak coś, czym można z powodzeniem roztrzaskać komuś czaszkę.
Mogę potrzymać? – spytała zafascynowana.
Nie udźwigniesz. – Złośliwość znowu zagościła w czerwonych oczach wyverna.
Jak to nie udźwignę?! Przecież walczę mieczem jedną ręką!
Nadal uśmiechając się złośliwie, podał jej broń. Chwyciła za idealnie dopasowującą się do dłoni rękojeść. Jaromir puścił. Szabla natychmiast wyślizgnęła się z jej zaciśniętych kurczowo palców i upadła w piasek.
Ale... – zaczęła.
Mówiłem, że nie udźwigniesz. Jeszcze parę lat. Odzyskasz moce i pomachasz też tym.
Ale to jest co najmniej trzy razy cięższe od długiego miecza! A jest o połowę mniejsze!
Wiesz, musi tak być. Szabla wyvernia powstała, gdy któryś z nas – bardzo inteligentny i przystojny swoją drogą – postanowił stworzyć broń, która będzie jednocześnie poręczna, ale też zdolna rozrąbać człowieka na pół.
Ty to wymyśliłeś? – załapała od razu.
Oczywiście, że tak. Jeśli chodzi o wykonywanie broni, jestem najlepszy.
Chwilę patrzył na jej twarz.
No już dobra. Zrobię dla ciebie coś, co będzie szablą wyvernią, tylko że lżejszą. Nauczę cię walczyć nią tak, jak będziesz to robić, jak już dostaniesz prawdziwą, ale będziesz musiała pamiętać, że w przypadku prawdziwej walki techniki te się nie sprawdzą, jeśli uzbroisz się w lżejszą wersję.
Dziewczynka uśmiechnęła się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz