Katherine
Od razu, gdy zobaczyła odrobinę
sadystyczny uśmiech na twarzy Jaromira, wiedziała, że czeka ją
coś nowego. Ponadto na drugim końcu zbudowanej w jaskini wysypanej
piaskiem areny ustawiono dużą okrągłą tarczę.
– Mam dla ciebie niespodziankę. –
Wyvern rozpakował skórzany worek, który przyniósł ze sobą. W
środku krył się wielki, prosty łuk angielski. – To dla ciebie.
– Wręczył go dziewczynce.
– Łuk?
– Nie da się ukryć. Jak już
pewnie wiesz, wyverny mają coś w stylu własnych nauk wyzwolonych,
lecz są nimi miecz, sztylet, tak zwana szabla wyvernia, którą
zaraz ci pokażę, i łuk właśnie.
– Czy wyverny nie preferują
przypadkiem kuszy?
– Widzę, że słuchałaś jednak
Ryjiva. Owszem, wolimy kusze, ale ty ze swoją mikrą wagą i
chwilowo niezbyt dużą siłą nie dałabyś rady takowej naciągnąć.
Normalny łuk też sprawiłby problem.
– Normalny... to znaczy?
– Twój ma na przykład siłę
naciągu około piętnastu-dwudziestu kilogramów, mój już ponad
dziewięćdziesiąt. Zobacz sobie. Naciągnij każdy po kolei.
Dziewczynka wzięła w dłoń swój
nowy łuk. Założyła strzałę na cięciwę, spojrzała w kierunku
tarczy, oceniając odległość. Od zawsze interesowała się tą
bronią, technikę miała więc opanowaną. Niestety gorzej było z
celnością. Naciągnęła – zdziwiła się, że sprawiło jej to
trochę trudu, ręka trzęsła się, buntując przed dłuższym
trzymaniem cięciwy. Wreszcie puściła; strzała przeleciała obok
tarczy i zniknęła w mroku. Gdzieś z trybun rozległ się głośny
rechot. Jaromir zmiażdżył wzrokiem siedzącego tam Odyna i
zaprosił go gestem na arenę. Przedwieczny szybko wstał i czym
prędzej uciekł z sali, prawie zrzucając siedzące mu na ramionach
kruki.
– Wyrobisz się – zwrócił się
do uczennicy, zakładając ramiona na piersi.
Z pewnością najdziwniejszym, co ją
do tej pory spotkało, były słowa, które można uznać za
pocieszenie, padające z ust nauczyciela.
Chwyciła teraz łuk Jaromira. Był
odrobinę cięższy, wykonany z ciemniejszego drewna, nosił wiele
śladów długotrwałego użytku, lecz cięciwa była nowa. Założyła
strzałę, znowu przybrała pozycję. Uniosła prawą dłoń,
trzymającą łęczysko, i... na tym się skończyło. Zupełnie
jakby siłowała się z kamieniem. Jęknęła z wysiłku, lecz
cięciwa nawet nie drgnęła. Odłożyła broń, spodziewając się
usłyszeć z ust mistrza coś w stylu „jesteś słaba”. On jednak
bez słowa podniósł łuk, bez żadnego wysiłku naciągnął i
wystrzelił, na oko wcale nie celując. Strzała wbiła się w środek
tarczy, grzęznąc w niej po lotki.
– A teraz jeszcze jedno. Szabla
wyvernia. – Znowu sięgnął do worka.
Przyrząd, jaki wyjął, przypominał
odrobinę jednosieczny tasak i krzywą szablę husarską. Miał
jednoręczną rękojeść z finezyjnie wygiętym jelcem, tworzącym
osłonę dla palców, a lekko zakrzywione ostrze, płynnie i
dyskretnie rozszerzające się ku końcowi, było nieco krótsze od
klingi szabli. Hakowato wygięta głowica wyglądała jak coś, czym
można z powodzeniem roztrzaskać komuś czaszkę.
– Mogę potrzymać? – spytała
zafascynowana.
– Nie udźwigniesz. – Złośliwość
znowu zagościła w czerwonych oczach wyverna.
– Jak to nie udźwignę?! Przecież
walczę mieczem jedną ręką!
Nadal uśmiechając się złośliwie,
podał jej broń. Chwyciła za idealnie dopasowującą się do dłoni
rękojeść. Jaromir puścił. Szabla natychmiast wyślizgnęła się
z jej zaciśniętych kurczowo palców i upadła w piasek.
– Ale... – zaczęła.
– Mówiłem, że nie udźwigniesz.
Jeszcze parę lat. Odzyskasz moce i pomachasz też tym.
– Ale to jest co najmniej trzy
razy cięższe od długiego miecza! A jest o połowę mniejsze!
– Wiesz, musi tak być. Szabla
wyvernia powstała, gdy któryś z nas – bardzo inteligentny i
przystojny swoją drogą – postanowił stworzyć broń, która
będzie jednocześnie poręczna, ale też zdolna rozrąbać człowieka
na pół.
– Ty to wymyśliłeś? –
załapała od razu.
– Oczywiście, że tak. Jeśli
chodzi o wykonywanie broni, jestem najlepszy.
Chwilę patrzył na jej twarz.
– No już dobra. Zrobię dla
ciebie coś, co będzie szablą wyvernią, tylko że lżejszą.
Nauczę cię walczyć nią tak, jak będziesz to robić, jak już
dostaniesz prawdziwą, ale będziesz musiała pamiętać, że w
przypadku prawdziwej walki techniki te się nie sprawdzą, jeśli
uzbroisz się w lżejszą wersję.
Dziewczynka uśmiechnęła się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz